Liam's S*X Slave- tłumaczenie
środa, 9 września 2015
nevermind
Cześć wszystkim, długo nie wstawiałam żadnego nowego rozdziału ale prawda jest taka że jeśli nie widzę choćby 1 nowego komentarza nie mam ochoty na dalsze tłumaczenie. Myślałam , że napisanie kilku słów nie jest problemem , jednak się myliłam. Blog zawieszam do odwołania, albo coś się ruszy albo nie . Nie tłumacze tylko dla siebie, ja całą fabułę już znam i chciałam abyście i wy mogli ją poznać . Nie było z waszej strony jednak żadnego odzewu na moje prośby. Mam nadzieje że wrócę kiedyś, i znowu będę robić coś co sprawia mi przyjemność jednak dopiero wtedy gdy będę wiedziała że robię to też dla kogoś. Z boku pojawiła się ankieta , proszę zagłosujcie.
piątek, 10 lipca 2015
Chapter 4
5 Komentarzy , następny rozdział
Liam POV
-Liam gdzieś ty do cholery wybył !? - usłyszałem głos Andiego tuż za sobą . W momencie w którym miałem mu odpowiedzieć, spojrzałem na dziewczynę stojącą przede mną której ciało odmówiło nagle posłuszeństwa. Zemdlała.
-Cholera! - złapałem ją w ostatnim momencie , inaczej zderzyłaby się z podłogą. Odleciała, niedobrze.
Rozumiałem że jej mózg musiał być w niezłym szoku przez to co zaszło zaledwie kilka minut temu, biedna dziewczyna. Nie rozumiałem co robiła ze starszym facetem w klubie. Widziałem że czuła nie niezręcznie w jego obecności, kiedy siedli sami przy stoliku na przeciwko mnie . Nie wiedziałem dlaczego ale moje oczy pozostały cały czas na niej do końca po tym gdy ujrzałem jak przypatruje się mnie i Andiemu. Nie sądzę , że jest fanką, bo nie podbiegła do mnie jak reszta dziewczyn dzisiejszej nocy po autograf albo zdjęcie. Myślę, że tylko mnie obczajała. Zarumieniłem się na myśl że to może być prawda.
-Coś ty do cholery jej zrobił stary ? - Andy zapytał mnie gdy ujrzał nieprzytomną dziewczynę w moich ramionach.
-Nie , to nie to na co wygląda Andy... - przerwał mi
- Kiedy mówiłem żebyś zabrał dzisiaj jakąś dziewczynę do domu, nie miałem na myśli tego !! - powiedział ze śmiechem na ustach przez co moje oczy momentalnie się wykręciły. - Czekaj ! To ta dziewczyna którą dzisiaj tak obczajałeś !! - Odwróciłem się by nie zobaczyć wyrazu jego twarzy. Cholera. Zobaczył jak na nią patrzę?
- Awww Liam stary, nie bądź zawstydzony. To super że w końcu patrzysz na inne dziewczyny ! Plus , jest nawet ładna . Ale czego śpi ci na rękach?
-Uratowałem jej życie przed jakimś niewyżytym dupkiem- powiedziałem - Nie martw się na uczyłem go paru manier. - wzruszyłem ramionami
-Cholera Liam . Nigdy nie myślałem, że jesteś zdolny do takich rzeczy..-miał racje. Stary Liam nigdy nie doprowadził by do takiej sytuacje , ale także nie dopuściły by do czegoś takiego. Myślę, że to co zrobiłem było OK , poczułem się trochę twardszy. Czułem się dobrze, że pomogłem tej dziewczynie. Może czasami robię coś dobrze.
- Wiem , ale nie zamierzałem czekać aż ktoś inny jej pomoże, musiałem go z niej ściągnąć. Po prostu posłuchałem instynktu.-powiedziałem
-Cóż, jestem z ciebie dumny. Ale teraz musimy z tąd uciekać zanim naleci się tu paparazzi. Czekają przed wejściem by zrobić ci kilka zdjęć - Andy powiedział
-Nie mogę jej tu tak po prostu zostawić, jest tu zbyt niebezpiecznie i nie chce by ten napaleniec znowu jej coś zrobił - powiedziałem mu
- Może powinieneś ją do siebie zabrać zanim się obudzi?
-Zapewne to najlepsza rzecz jaką teraz można zrobić. Ale mamy pewien problem. Twoje auto jest zaparkowane przed wejściem . Nie mogę jej tak po prostu przenieść przed paparazzi bo zadawali by pytania kim jest, cholera , ja nawet nie wiem kim ona jest! - westchnąłem sfrustrowany
-Cóż nie sądzę że potrzebuje opieki medycznej, zapewne potrzebuje tylko poleżeć. Jeśli nie chcesz żeby paparazzi cię zobaczyło , najlepszym pomysłem jest zadzwonienie po taxi stary. Pojadę więc będą myśleli że wyszedłem sam i będą tkwić przed wejściem myśleć że ciągle jesteś w środku.- wyjaśnił.
-Dobry pomysł Andy- skinąłem . Zadzwoniłem po taxi by zabrało nas obu z tąd.
- Dobra stary, powodzenia. Zadzwoń jeśli być coś potrzebował dobra ?- powiedział na co skinąłem .Poklepał mnie po plecach zanim zostawił mnie z tą dziewczyną. Nie wiem co sobie wyobrażam . CO jeśli jest fanką? Wtedy będzie wiedziała gdzie mieszkam, i będzie mogła powiedzieć ludziom , a wtedy nie miał bym już za grosz prywatności . Dzięki Bogu nikt nie dowiedział się gdzie mieszkam . Paparazzi nigdy nie śledzą mnie w drodze do domu, a kiedy robią to fani staram się ich jakoś zgubić po drodze. W ciągu pięciu minut auto podjechało więc wziąłem dziewczynę i położyłem ją na siedzeniu , po czym powiedziałem kierowcy mój adres. Na szczęście nie rozpoznał mnie w ciemności. Kiedy zatrzymał się przed moim domem zapłaciłem mu po czym wyjąłem dziewczynę z auta, i podszedłem do drzwi. Parę miesięcy temu zdecydowałem że nie chcę mieszkać w apartamencie nigdy więcej, więc kupiłem dom. To dobrze bo kiedykolwiek moi rodzice odwiedzają mnie mogą wybrać sypialnie jaką tylko chcą. Tak samą jest w sytuacji z Andym i chłopakami. Kiedy wszedłem do środka zapaliłem światła i skierowałem się w kierunku salonu. położyłem dziewczynę na mojej dużej sofie. Zostawiłem ją na chwile samą, pobiegłem przebrać się w coś wygodnego. Kiedy zszedłem na dół oczekiwałem , że nadal będzie leżała nieprzytomna. Jak wielkie było moje zaskoczenie gdy znalazłem ją siedzącą. Siedziała zasłaniając rękami twarz. Kiedy podszedłem parę kroków bliżej zrozumiałem że płacze , nie szlocha.
- Przepraszam ? - powiedziałem by zdobyć jej uwagę . Od razu podniosła swój wzrok na mnie ukazując czerwone, spuchnięte oczy i trzęsące się wargi.
-Prze..przepraszam- starała się uspokoić wycierając łzy.
-Shhh...- starałem się ją pocieszyć, siadłem obok niej ale nie za blisko, nie chciałem jej przestraszyć.-Wszystko już dobrze, wszystko będzie Ok, tylko proszę nie płacz już . Nie lubię widzieć płaczących dziewczyn. - powiedziałem
-Dla..dlaczego tu jestem ? - zapytała smutno
- Ja ummm, odpłynęłaś , a nie chciałem cię tam zostawić . Zabrałbym cię to ciebie ale nie miałem z tobą kontaktu. Więc przywiozłem cię do siebie. - wyjaśniłem ostrożnie.
-Dlaczego mi pomogłeś? - odpowiedziała
-Lubię pomagać innym gdy mam do tego okazje - powiedziałem
-Jesteś miłą osobą . Dziękuje - westchnęła
-Czy będzie Ok?
-Powinno - pokiwała głową- Jak mnie znalazłeś - kontynuowała
-Cóż zauważyłem że nie bawisz się zbyt dobrze z tym facetem, a kiedy go zostawiłaś poszedł za tobą . Miałem złe przeczucia więc wyszedłem za nim parę sekund później . Cieszę się, że to zrobiłem inaczej....- zamarłem by dać jej wskazówkę co do tego .
-Dlaczego musze być taką idiotką? powiedziała bardziej do siebie po czym potrząsnęła głową gdy świeże łzy zaczęły spływać po jej policzkach
-Nie jesteś idiotką- zapewniłem. Jej piękne szare oczy zwróciły się w stronę moich brązowych; widziałem w nich smutek, złość i rozczarowanie samą sobą. Nie spodobało mi się to. Zrobiło mi się trochę smutno na widok tak pięknej dziewczyny, a jednak tak bardzo rozdartej.
-Nie.- w końcu odwróciła się i schowała twarz w dłoniach.- Nie zrozumiesz! Jestem ! Zniszczyłam swoje życie i nie mogę tego naprawić . Starałam się dostać pracę od tego kolesia , ale on tylko bawił się mną pozwalając myśleć że mogę ją zdobyć. Jestem taka głupia , nierozsądna, naiwna. Nie sądzę że ktoś może być większym niewypałem niż ja właśnie teraz...- jej słowa złamały mi serce, nie wiedziałem co powiedzieć. - Ja...przepraszam , nie chciałam na ciebie nakrzyczeć, albo brzmieć jak szalona. Dziękuje jeszcze raz za bycie dla mnie miłym i za pomoc ale muszę już iść do domu. - po tych słowach wstała.
-Czekaj, potrzebujesz taxi albo...- przerwała mi
-Nie, wrócę sam, wystarczająco dużo już dla mnie zrobiłeś , dziękuje Liam - skinęła na mnie . Skąd znała moje imię?
-Znasz mnie ?- zapytałem
-Tylko imię . usłyszałam jak twój kolega się do ciebie tak zwracał - wyjaśniła
-Więc nie wiesz kim jestem ?
-Przepraszam ale nie, masz bardzo ładny dom.- powiedziała oglądając otaczające ją pomieszczenia
-Dzięki- odprowadziłem ją do drzwi. Nie pozwól jej odejść ! odezwał się mój wewnętrzy głos .Odwróciła się do mnie posyłając smutny uśmiech zanim otworzyła drzwi i wyszła. Szybko podszedłem do okna i patrzyłem jak odchodzi chodnikiem w ciemność. Czy naprawdę zamierzała dojść do domu w takiej ciemności? Oszalała? Muszę po nią pójść ! Wybiegłem z domu by po chwili ujrzeć ją parę metrów przed sobą- Czekaj ! - zawołałem .
Ta dam . Przepraszam za zwłokę ale jakoś całkiem odebrało mi wenę do tłumaczenia, na szczęście już jest ok. Następny rozdział postaram się dodać w lipcu. Piszcie swoje opinie bo dla mnie to bardzo ważne.
Liam POV
-Liam gdzieś ty do cholery wybył !? - usłyszałem głos Andiego tuż za sobą . W momencie w którym miałem mu odpowiedzieć, spojrzałem na dziewczynę stojącą przede mną której ciało odmówiło nagle posłuszeństwa. Zemdlała.
-Cholera! - złapałem ją w ostatnim momencie , inaczej zderzyłaby się z podłogą. Odleciała, niedobrze.
Rozumiałem że jej mózg musiał być w niezłym szoku przez to co zaszło zaledwie kilka minut temu, biedna dziewczyna. Nie rozumiałem co robiła ze starszym facetem w klubie. Widziałem że czuła nie niezręcznie w jego obecności, kiedy siedli sami przy stoliku na przeciwko mnie . Nie wiedziałem dlaczego ale moje oczy pozostały cały czas na niej do końca po tym gdy ujrzałem jak przypatruje się mnie i Andiemu. Nie sądzę , że jest fanką, bo nie podbiegła do mnie jak reszta dziewczyn dzisiejszej nocy po autograf albo zdjęcie. Myślę, że tylko mnie obczajała. Zarumieniłem się na myśl że to może być prawda.
-Coś ty do cholery jej zrobił stary ? - Andy zapytał mnie gdy ujrzał nieprzytomną dziewczynę w moich ramionach.
-Nie , to nie to na co wygląda Andy... - przerwał mi
- Kiedy mówiłem żebyś zabrał dzisiaj jakąś dziewczynę do domu, nie miałem na myśli tego !! - powiedział ze śmiechem na ustach przez co moje oczy momentalnie się wykręciły. - Czekaj ! To ta dziewczyna którą dzisiaj tak obczajałeś !! - Odwróciłem się by nie zobaczyć wyrazu jego twarzy. Cholera. Zobaczył jak na nią patrzę?
- Awww Liam stary, nie bądź zawstydzony. To super że w końcu patrzysz na inne dziewczyny ! Plus , jest nawet ładna . Ale czego śpi ci na rękach?
-Uratowałem jej życie przed jakimś niewyżytym dupkiem- powiedziałem - Nie martw się na uczyłem go paru manier. - wzruszyłem ramionami
-Cholera Liam . Nigdy nie myślałem, że jesteś zdolny do takich rzeczy..-miał racje. Stary Liam nigdy nie doprowadził by do takiej sytuacje , ale także nie dopuściły by do czegoś takiego. Myślę, że to co zrobiłem było OK , poczułem się trochę twardszy. Czułem się dobrze, że pomogłem tej dziewczynie. Może czasami robię coś dobrze.
- Wiem , ale nie zamierzałem czekać aż ktoś inny jej pomoże, musiałem go z niej ściągnąć. Po prostu posłuchałem instynktu.-powiedziałem
-Cóż, jestem z ciebie dumny. Ale teraz musimy z tąd uciekać zanim naleci się tu paparazzi. Czekają przed wejściem by zrobić ci kilka zdjęć - Andy powiedział
-Nie mogę jej tu tak po prostu zostawić, jest tu zbyt niebezpiecznie i nie chce by ten napaleniec znowu jej coś zrobił - powiedziałem mu
- Może powinieneś ją do siebie zabrać zanim się obudzi?
-Zapewne to najlepsza rzecz jaką teraz można zrobić. Ale mamy pewien problem. Twoje auto jest zaparkowane przed wejściem . Nie mogę jej tak po prostu przenieść przed paparazzi bo zadawali by pytania kim jest, cholera , ja nawet nie wiem kim ona jest! - westchnąłem sfrustrowany
-Cóż nie sądzę że potrzebuje opieki medycznej, zapewne potrzebuje tylko poleżeć. Jeśli nie chcesz żeby paparazzi cię zobaczyło , najlepszym pomysłem jest zadzwonienie po taxi stary. Pojadę więc będą myśleli że wyszedłem sam i będą tkwić przed wejściem myśleć że ciągle jesteś w środku.- wyjaśnił.
-Dobry pomysł Andy- skinąłem . Zadzwoniłem po taxi by zabrało nas obu z tąd.
- Dobra stary, powodzenia. Zadzwoń jeśli być coś potrzebował dobra ?- powiedział na co skinąłem .Poklepał mnie po plecach zanim zostawił mnie z tą dziewczyną. Nie wiem co sobie wyobrażam . CO jeśli jest fanką? Wtedy będzie wiedziała gdzie mieszkam, i będzie mogła powiedzieć ludziom , a wtedy nie miał bym już za grosz prywatności . Dzięki Bogu nikt nie dowiedział się gdzie mieszkam . Paparazzi nigdy nie śledzą mnie w drodze do domu, a kiedy robią to fani staram się ich jakoś zgubić po drodze. W ciągu pięciu minut auto podjechało więc wziąłem dziewczynę i położyłem ją na siedzeniu , po czym powiedziałem kierowcy mój adres. Na szczęście nie rozpoznał mnie w ciemności. Kiedy zatrzymał się przed moim domem zapłaciłem mu po czym wyjąłem dziewczynę z auta, i podszedłem do drzwi. Parę miesięcy temu zdecydowałem że nie chcę mieszkać w apartamencie nigdy więcej, więc kupiłem dom. To dobrze bo kiedykolwiek moi rodzice odwiedzają mnie mogą wybrać sypialnie jaką tylko chcą. Tak samą jest w sytuacji z Andym i chłopakami. Kiedy wszedłem do środka zapaliłem światła i skierowałem się w kierunku salonu. położyłem dziewczynę na mojej dużej sofie. Zostawiłem ją na chwile samą, pobiegłem przebrać się w coś wygodnego. Kiedy zszedłem na dół oczekiwałem , że nadal będzie leżała nieprzytomna. Jak wielkie było moje zaskoczenie gdy znalazłem ją siedzącą. Siedziała zasłaniając rękami twarz. Kiedy podszedłem parę kroków bliżej zrozumiałem że płacze , nie szlocha.
- Przepraszam ? - powiedziałem by zdobyć jej uwagę . Od razu podniosła swój wzrok na mnie ukazując czerwone, spuchnięte oczy i trzęsące się wargi.
-Prze..przepraszam- starała się uspokoić wycierając łzy.
-Shhh...- starałem się ją pocieszyć, siadłem obok niej ale nie za blisko, nie chciałem jej przestraszyć.-Wszystko już dobrze, wszystko będzie Ok, tylko proszę nie płacz już . Nie lubię widzieć płaczących dziewczyn. - powiedziałem
-Dla..dlaczego tu jestem ? - zapytała smutno
- Ja ummm, odpłynęłaś , a nie chciałem cię tam zostawić . Zabrałbym cię to ciebie ale nie miałem z tobą kontaktu. Więc przywiozłem cię do siebie. - wyjaśniłem ostrożnie.
-Dlaczego mi pomogłeś? - odpowiedziała
-Lubię pomagać innym gdy mam do tego okazje - powiedziałem
-Jesteś miłą osobą . Dziękuje - westchnęła
-Czy będzie Ok?
-Powinno - pokiwała głową- Jak mnie znalazłeś - kontynuowała
-Cóż zauważyłem że nie bawisz się zbyt dobrze z tym facetem, a kiedy go zostawiłaś poszedł za tobą . Miałem złe przeczucia więc wyszedłem za nim parę sekund później . Cieszę się, że to zrobiłem inaczej....- zamarłem by dać jej wskazówkę co do tego .
-Dlaczego musze być taką idiotką? powiedziała bardziej do siebie po czym potrząsnęła głową gdy świeże łzy zaczęły spływać po jej policzkach
-Nie jesteś idiotką- zapewniłem. Jej piękne szare oczy zwróciły się w stronę moich brązowych; widziałem w nich smutek, złość i rozczarowanie samą sobą. Nie spodobało mi się to. Zrobiło mi się trochę smutno na widok tak pięknej dziewczyny, a jednak tak bardzo rozdartej.
-Nie.- w końcu odwróciła się i schowała twarz w dłoniach.- Nie zrozumiesz! Jestem ! Zniszczyłam swoje życie i nie mogę tego naprawić . Starałam się dostać pracę od tego kolesia , ale on tylko bawił się mną pozwalając myśleć że mogę ją zdobyć. Jestem taka głupia , nierozsądna, naiwna. Nie sądzę że ktoś może być większym niewypałem niż ja właśnie teraz...- jej słowa złamały mi serce, nie wiedziałem co powiedzieć. - Ja...przepraszam , nie chciałam na ciebie nakrzyczeć, albo brzmieć jak szalona. Dziękuje jeszcze raz za bycie dla mnie miłym i za pomoc ale muszę już iść do domu. - po tych słowach wstała.
-Czekaj, potrzebujesz taxi albo...- przerwała mi
-Nie, wrócę sam, wystarczająco dużo już dla mnie zrobiłeś , dziękuje Liam - skinęła na mnie . Skąd znała moje imię?
-Znasz mnie ?- zapytałem
-Tylko imię . usłyszałam jak twój kolega się do ciebie tak zwracał - wyjaśniła
-Więc nie wiesz kim jestem ?
-Przepraszam ale nie, masz bardzo ładny dom.- powiedziała oglądając otaczające ją pomieszczenia
-Dzięki- odprowadziłem ją do drzwi. Nie pozwól jej odejść ! odezwał się mój wewnętrzy głos .Odwróciła się do mnie posyłając smutny uśmiech zanim otworzyła drzwi i wyszła. Szybko podszedłem do okna i patrzyłem jak odchodzi chodnikiem w ciemność. Czy naprawdę zamierzała dojść do domu w takiej ciemności? Oszalała? Muszę po nią pójść ! Wybiegłem z domu by po chwili ujrzeć ją parę metrów przed sobą- Czekaj ! - zawołałem .
Ta dam . Przepraszam za zwłokę ale jakoś całkiem odebrało mi wenę do tłumaczenia, na szczęście już jest ok. Następny rozdział postaram się dodać w lipcu. Piszcie swoje opinie bo dla mnie to bardzo ważne.
poniedziałek, 25 maja 2015
Chapter 3
Szczerze byłam bardzo zdenerwowana myśląc o dzisiejszym
wieczorze. Nie miałam pojęcia, kim tak naprawdę jest ten mężczyzna, nie znałam
nawet jego imienia. W co ja się wkopałam?! Ale prawie mam prace i nie mogę tak
po prostu dać jej wyśliznąć się z rąk. Muszę być dzielna i dać mu do zrozumienia,
że interesuje mnie praca, nie on.
Będzie OK, wszystko będzie dobrze. Mam taką nadzieję.
Kiedy zmieniłam strój- który jest najlepszą częścią ubrań,
jaką posiadam - spojrzałam na zegarek który wskazywał prawie 6.15. Zajęło mi godzinę
dojście tam dzisiaj, a teraz mam na sobie obcasy, przez które zajmie mi to
więcej czasu, więc powinnam już wychodzić. W momencie, w którym otworzyłam
drzwi zobaczyłam mojego zrzędliwego gospodarza, który stał tam piorunując mnie
wzrokiem.
- Gdzie czynsz za ten miesiąc Mia?- zapytał nieprzyjemnie
-Powiedziałam ci, że ich nie mam, ale niedługo będę, obiecuje!!
- powiedziałam słodkim głosem by przeciągnąć go na dobrą stronę.
-Powiedziałaś mi to tydzień temu!! -nakrzyczał na mnie, miał
racje, ale nie mam jeszcze całości by mu zapłacić. - Spójrz... robię to tylko,
dlatego że jesteś ładna, a nie chce żebyś wylądowała na ulicy...Dobrze dam ci
kolejny tydzień do momentu, w którym dasz cały czynsz. Jeśli mi nie
zapłacisz wyrzucę cię stąd, jasne? - pokiwałam energicznie głową i przytuliłam
go niezręcznie w ramach podziękowania. - A teraz zmykaj laleczko.
Przewróciłam oczami na jego słowa. Zawsze lubił mówić na
mnie laleczka z jakiegoś powodu. Szybko podziękowałam i skierowałam się
w dół schodów by potem iść w stronę księgarni. Półtorej godziny później
nareszcie dotarłam na miejsce. Przez chłód panujący na dworze na szczęście się
nie spociłam. Zapukałam w okienko księgarni, gdy ujrzałam wewnątrz zapalone
światło. W ciągu kilku sekund właściciel pojawił się przede mną. Wyglądał
nieźle ubrany w czarną koszulkę, która uwydatniała jego mięśnie i dżinsy.
-W samą porę. Gotowa?- zapytał się a ja skinęłam. Dam radę.
- Chodź mój samochód stoi tam - wskazał na drugą stronę ulicy.
Atmosfera w samochodzie była napięta i niezręczna.
Postanowilam spytać się go o pare rzeczy.
-Jak masz na imię? Nie miałam szansy spytać się o to
wcześniej. - powiedziałam
-Mam na imię Michael, Michael Ford- powiedział a ja skinęłam
- Jestem Mia Harper
-Piękne imię. - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.
Nareszcie dotarliśmy do klubu, który jest cały zapakowany jakimiś ludźmi,
ciekawi mnie jak się tam dostaniemy. Zaparkował samochód, i oboje z niego
wysiedliśmy. Michael wyszeptał coś na ucho jednego z ochroniarzy, który
spojrzał na listę, a później skinieniem głowy kazał nam wejść. Jestem lekko zszokowana,
jak się tu dostaliśmy? Musi mieć niezłe znajomości.
-Jakim sposobem weszliśmy? - zapytałam go ciekawa, gdy
siedliśmy koło barku. Głośna muzyka zabrzmiała w moich uszach. - Mój młodszy
brat jest D'Jem- wskazał na chłopaka, który miksował właśnie muzykę. - Um… więc
jak zamierzasz rozmawiać przy tak głośniej muzyce? - powiedziałam przekrzykując
muzykę by, choć trochę mnie usłyszał.
-Najpierw się pobawmy, a później zajmiemy się rozmową. -
uśmiechną się, ale wyglądał on bardziej jak złośliwy. Zachichotałam nerwowo, po
czym skinęłam głową. Skierowałam się za nim by po chwili trzymać w ręku
czerwony drink. Nawet, gdy byłam z Xavierem nie piłam dużo, tylko okazjonalnie
piwo lub wino.
-Wypij, jest dobry! -nalegał, więc posłałam mu sztuczny
uśmiech i za jednym razem wypiłam połowę zawartości kieliszka. Nie smakował
wcale tak dobrze.
-Chodź, siądziemy sobie -powiedział, zaczęłam kierować się
za nim w stronę pustych siedzeń. Siedzieliśmy sącząc nasze drinki i słuchając
muzyki rozsadzającej uszy. Rozglądałam się dokoła widząc, że wszyscy świetnie
się bawią, cóż wszyscy oprócz mnie, bo ja nie chciała tu być. Gdy patrzyłam na
pary tańczące razem dostrzegłam dwóch chłopców wygłupiających się i tańczących
w śmieszny sposób. Nic mogłam przestać się śmiać patrząc na ich wygłupy.
Wyglądali na cieszących się z tego. Nie zdawałam sobie sprawy, że się na nich
gapię dopóki jeden z nich popatrzył się prosto w moje oczy. Był bardzo
przystojny i dobrze zbudowany. Jego włosy były obcięte stylowo, podcięte z
boków. Popatrzyłam się w dół zawstydzona, że złapał mnie na oglądaniu go.
-Chcesz następny? - Michael wyrwał mnie z transu i wskazał
na pusty kieliszek w mojej dłoni.
-Um.. nie dziękuje, nie potrzebuje następnego -starałam się
delikatnie odmówić.
-Oh, c'mon zabaw się trochę! Co to za radość z bycia młodym,
jeśli nie można się bawić?! - chyba ma rację.
-Ok. Poproszę następnego.- zachichotałam. Opuścił mnie na
kilka minut by wrócić z drinkami w ręku. Dokładnie takimi samymi jak przed
chwilą mieliśmy. Ciągle nie wiem jak się nazywają. Zaraz po tym jak skończyłam
mojego shota poczułam się trochę nietrzeźwa, ale niepijana. Michael ciągle nie
wspomniał nic o pracy, co mnie trochę martwi.
-Zatańczmy- powiedział i podniósł mnie z krzesła.
-O-Ok- skinęłam i poszłam za nim na parkiet pełny pijanych,
zboczonych i szalonych tańczących ludzi. Przyciągnął mnie blisko siebie i od
razu poczułam się niekomfortowo. Poruszyłam odrobinę swoim biodrami by poczuć
muzykę tak jak Michael, który właśnie tańczył. W pewnym momencie poczułam jego
ręce zsuwające się po moich plecach aż doszedł do pośladków, które scisnął. Poczułam
się trochę trzeźwiej i zrozumiałam, o co chodzi.
-Michael proszę, przestań- powiedziałam lekko go od siebie
odpychając
-Nie zachowuj się tak mała - zabełkotał. Teraz się
boję. Przyciągną mnie znowu do siebie,
nasze klatki piersiowe stykały się, a on zaczął całować mnie po szyi.
-Przestań, Michael nie, nie chce tego robić. - mówiłam
starając się go odepchnąć.
-Przestań zachowywać się jak suka, pobawmy się miło, OK? - wykrzyczał
mi twarz, moje ciało zaczęło trząść się ze strachu. Teraz nie dbałam o to czy
dostanę tą pracę czy nie, nie dam mu się wykorzystać.
-Stop, przestań! Proszę! -powiedziałam odpychając go
stanowczo, tym razem udało mi się wyswobodzić, więc skierowałam się do wyjścia.
Gdy zaczęłam schodzić w dół ulicy znowu usłyszałam jego głos.
-Gdzie się wybierasz? -wysyczał podnosząc mnie. Uderzałam w
jego brzuch i plecy by mnie wypuścił. Starałam się krzyczeć po pomoc, ale
zatkał mi usta swoją spoconą dłonią. Zaniósł mnie w ciemne miejsce obok klubu
gdzie nikt nie mógł zobaczyć, co się dzieje.
-Bądź cicho, albo będę niemiły! - wysyczał, momentalnie
poczułam łzy gromadzące się w kącikach oczu.
-Chyba nie myślałaś, że naprawdę cię zatrudnię, co? -
zaśmiał się złowieszczo powodując, że łzy, które jeszcze chwile temu były
niewidoczne spływały swobodnie po mych policzkach. Zaczął całować moją szyję,
kiedy ja piszczałam starając się kopnąć go tam gdzie najbardziej boli.
Przyszpilił mnie mocno do ściany, więc jakiekolwiek ruchy były niemożliwe. Gdy
zaczął zdejmować moją bluzkę łzy płynęły już szybko.
Czy to naprawdę się stanie?
Czy będę zgwałcona, a potem zabita?
Może śmierć nie była dla mnie najgorsza.
-Hej ty! Zostaw ją! - ktoś krzyknął pare kroków od nas. Po
chwili Michael już nie przyciskał mnie do ściany. Zamiast tego był brutalnie
bity przez ciemną figurę. Trzęsłam się ze strachu i z zimna.
-Nigdy więcej nie waż się tego robić kobiecie, zrozumiano?
Ciesz się, że nie zadzwoniłem po gliny, ale następnym razem to zrobię, jeśli
taka sytuacja się powtórzy! - krzyknął i po raz ostatni uderzył Michaela. Ten
tylko jękną w odpowiedzi. Było zbyt ciemno by dostrzec twarz osoby, która
uratowała mi życie, ale gdy zaczął zbliżać się do mnie nie mogłam zrobić nic
innego poza westchnięciem. To był ten koleś,
który tańczył jak szalony razem ze swoim kumplem ten, który zobaczył, że się na
nich patrzę.
-Wszystko w porządku skarbie? -zapytał delikatnie by mnie
nie przestraszyć.
-T-Tak- kiwnęłam, ale łzy nie przestawały płynąć.
-Chodźmy stąd- powiedział, a ja pozwoliłam mu wyprowadzić
siebie z ciemności, do momentu, w którym doszliśmy do oświetlonej ulicy.
Wszystko wydawało się w porządku, ale ja ciągle się bałam.
-Skrzywdził cię?-zapytał
-Nie -pokręciłam głową
-Dobrze. Cieszę się, że nic ci nie jest - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech, ale poczułam się jakbym mogła odlecieć w każdym
momencie.
-Liam! Gdzieś ty do cholery był?! - usłyszałam jak ktoś
krzyczy, tym kimś okazał się jego kolega. Więc ma na imię Liam? Chłopak, który
ocalił mi życie ma na imię Liam. Ładne imię. Nie zdążyłam usłyszeć, co odpowiedział,
bo zostałam pochłonięta przez ciemność.
Tadam ! Więc jest i rozdział 3. Nareszcie akcja się rozwija . ;) Piszcie co sądzicie . Bardzo o to proszę . Dla was to chwila a dla mnie to motywacja do dalszej pracy :)
piątek, 8 maja 2015
Chapter 2
Liam's POV
Piątek 20.00
W piątkowy wieczór zdecydowałem się zadzwonić do Andiego i zapytać się czy byłby chętny na wyjście do Funky Buddha. Zawsze tam chodzimy, kochamy to miejsce.
Natychmiast się zgodził ze mną wyjść i stwierdził, że pomoże mi poszukać dziewczyny do rozmowy. To mnie zdenerwowało. Nie byłem gotowy by rozmawiać z jakąś dziewczyną. Jeszcze nie. Chodzi mi o to, że mogę z nimi rozmawiać, ale nie flirtować.
Och daj spokój Liam. Danielle żyje dalej, więc i ty powinieneś- powiedział mój wewnętrzny głos
Muszę zacząć żyć dalej albo stary Liam nie wróci, on musi wrócić. – Powiedziałem do siebie. Pokiwałem głową i zdecydowałem, że musze to zrobić.
Mia’s POV
Piątek 9 rano
Dźwięk budzika zbudził mnie ze snu. Westchnęłam i uderzyłam przycisk by budzik wreszcie przestał dzwonić, po czym usiadła na swoim twardym łóżku.
Kolejny dzień bez pracy i kolejny dzień, w którym właściciel mieszkania będzie się darł bym zapłaciła czynsz. Nigdy nie sądziłam, że skończę, jako samotna i prawie całkowicie biedna 19-latka.Nie zawsze tak było. Dorastałam z mamą, tatą i młodszą siostrą. Wszystko było idealne…do momentu, w którym spotkałam swojego ex-chłopaka Xaviera Bryan w liceum.
Był badboyem. Ja za to byłam dobrą dziewczynką, która miała dobre oceny, grupkę przyjaciół, którzy nie pili i nie imprezowali, nigdy nie byłam w nieodpowiednim miejscu. …
Pewnego dnia Xavier podszedł do mnie i zaczął ze mną rozmawiać, wydawał się inny i miły a później BOOM! Zaczeliśmy się ze sobą spotykać. Potem opuściłam się w nauce, ponieważ większość nocy, kiedy powinnam się uczyć i odrabiać prace domowe spędziłam z Xavierem na imprezowaniu i jeżdżeniu z nim po całym mieście na jego motorze.
Przyjaciół straciłam pare miesięcy po zaczęciu spotykania się z Xavierem, bo nigdy nie miałam na nich czasu i wiecznie ich olewałam. Żałuje, że do tego dopuściłam.
Moi rodzice znienawidzili moje nowe zachowanie. Nie byłam już ich słodkim, małym aniołkiem. Wiedzieli, że to przez Xaviera, więc pałali do niego nienawiścią i starali się zrobić wszystko by zniszczyć nasz związek, ale nie dbałam o to w tym momencie. Xavier zapewnił mnie, że będziemy razem po ukończeniu szkoły, więc wszystko inne się nie liczyło.
Moi rodzice mieli dość mnie i Xaviera, więc wykopali mnie z domu. Byłam załamana. Moi właśni rodzice nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Nie miałam rodziny, przyjaciół został mi tylko Xavier. Myślałam, że był jedynym, czego potrzebowałam. Skończyłam mieszkają z Xavierem w mieszkaniu z dwoma sypialniami. Nie rozmawia ze swoimi rodzicami- tak wiem zadziwiające-, więc tułał się z miejsca na miejsce puki nie znalazł własnego mieszkania. Był fajny, ale nie czułam się w nim jak w domu. Dom był tam gdzie moje łóżko, tam gdzie mówiłam Dzień Dobry i Dobranoc moim rodzicom i siostrze. Pamiętam noce, które przepłakałam tęskniąc za nimi, ale nauczyłam się jak o nich zapomnieć. Moi rodzice nie przyszli na zakończenie szkoły, co bardzo mnie zabolało, ale później przypominałam sobie, że przecież nie chcieli mnie już w swoim życiu.
Xavier i ja nie poszliśmy do collegu, ale znalazłam pracę, u jego kuzyna w lombardzie. Nie płacił dużo, ale wystarczyło dla nas obojga.
Podczas naszej trzeciej rocznicy zrozumiałam, że jestem nieszczęśliwa. Nienawidziłam tego życia i musiałam wybrać. Niedługo potem Xavier stał się mężczyzną, którego nigdy nie chciałam spotkać. Stał się obraźliwy w stosunku do mnie, a nawet próbował mnie zgwałcić, gdy się upił. Kiedy próbowałam go zostawić bił mnie tak długo puki cała moja skóra nie była fioletowa. Pieniądze, które zarabiałam przeznaczał na narkotyki, piwo i papierosy. Od rocznicy żaden dzień nie był szczęśliwy. Byłam załamana, a myśl, że w tym punkcie mojego życia nie mam nic dobijała.
Pewnego dnia miałam już dosyć. Kiedy Xavier wyszedł z kolegami a ja miałam kupić mu więcej piwa, odeszłam. Spakowałam do torby trochę ubrań i po prostu uciekłam.
Do dzisiaj mnie nie znalazł. Wiedziałam, że jest cholernie wściekły moją ucieczką, ponieważ mój telefon nie przestawał dzwonić do momentu, w którym zniszczyłam kartę i wzięłam nowy numer.
Czułam się wolna, ale było ciężko być samym. Skończyłam prace w lombardzie, bo wiedziałam, że właśnie tam Xavier zacznie mnie szukać, więc było oczywistym, że tam nie wrócę.
Nigdy nie wróciłam do rodziny. Nie mogłam stanąć przed nimi, patrząc im w oczy i mówiąc, że mieli rację oraz że zmarnowałam swoje życie. Moje życie jest do bani.
Teraz mieszkam w małym mieszkaniu, na które ledwo, co mogę sobie pozwolić, ponieważ jestem bezrobotna. Mam pare porządnych ubrań, ponieważ siostra mojej sąsiadki jest dosyć bogata, więc nosi je dwa razy a potem oddaje siostrze, która dzieli się nimi ze mną. Musze przyznać, że ma dobry gust.
Dorabiam sobie trochę pare pięter niżej opiekując się dziećmi. Nikt nie wynajmuje teraz mieszkań, ponieważ jest lato i wszyscy szukają pracy. Ich szanse na jej zdobycie są wyższe niż moje.
Po ubraniu się,postanowiłam obdzwonić pare miejsc, w których mogli mnie zatrudnić. Po kilkunastu nieudanych próbach postanowiłam odpuścić sobie na dzisiaj.
Od kiedy nie mogę pozwolić sobie na zakupy, zazwyczaj biorę sobie sok lub coś małego do przekąszenia na mieście. Pije coś zapełniającego albo jem raz dziennie i to pozwala zaoszczędzić mi kasę.
Po prawnie godzinnym spacerze, skierowałam się do Franklin Juice. Ujrzałam wtedy tabliczkę z napisem Zatrudnię od zaraz w oknie księgarni znajdującej się tuż obok sklepu. Uśmiech formował się na mej twarzy, kiedy kierowałam się w jej stronę. Było to duże miejsce, w którym obecnie przebywało pare osób.
Rozglądając się, zauważyłam dobrze wyglądającego mężczyznę w rogu księgarni trzymającego gazetę w ręku. Postanowiłam zapytać się o tabliczkę z zatrudnieniem. Kiedy do niego podeszłam obdarował mnie wielkim uśmiechem, dziwne.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytał miło
- Cześć, zauważyłam na dworze tabliczkę, czy potrzebujecie kogoś do pracy?- zapytałam nerwowo
- Tak – uśmiechną się szeroko - Jesteś zainteresowana?
- Tak, jestem.- odwzajemniłam uśmiech
- Świetnie! – powiedział i zanim zaczął kontynuować swoją wypowiedź, osoba za nim zapytała go o pomoc w znalezieniu wybranej książki.
- Jestem teraz zbyt zajęty by się tobą zająć – westchnął –W każdym razie jestem właścicielem – powiedział a ja rozszerzyłam oczy. On jest właścicielem?
- Oh…Czy chcesz abym przyszła jutro albo… - przerwał mi
-Nie, nie, co myślisz o spotkaniu się później? – zapytał mnie, nie mogłam nic zrobić, ale przestraszyłam się trochę jego zachowania.
-Um, gdzie? – zapytałam niepewnie
-Więc możemy się lepiej poznać, i zobaczę czy jesteś odpowiednią osobą na to stanowisko- powiedział nie odpowiadając na wcześniej zadane przeze mnie pytanie.
-Gdzie? –zapytałam znowu
- W Funky Buddha - odpowiedział chichocząc
- Czy to klub? – zapytałam ciekawa
- Tak jest. – pokiwał
- Nie wiem..
- Chcesz tu pracować czy nie? –jego życzliwość gdzieś zniknęła i poczułam lekką presje. Naprawdę potrzebowałam tej pracy.
- Oh..Ok, o której powinnam tam być?
- Może spotkamy się tutaj o 19.30 a później pojedziemy tam…Ok?
-Tak, jasne, po prostu... Więc do zobaczenia później. – wychodząc wymusiłam fałszywy uśmiech, gdy ten przesłał mi swój uśmiech.
To nie wyglądało jak wywiad z pracownikiem, bardziej jak…Randka…
Co powinnam zrobić?
Rozdział trzeci powinien pojawić się w następnym tygodniu. Proszę o opinię :) Z góry dzięki :)
Piątek 20.00
W piątkowy wieczór zdecydowałem się zadzwonić do Andiego i zapytać się czy byłby chętny na wyjście do Funky Buddha. Zawsze tam chodzimy, kochamy to miejsce.
Natychmiast się zgodził ze mną wyjść i stwierdził, że pomoże mi poszukać dziewczyny do rozmowy. To mnie zdenerwowało. Nie byłem gotowy by rozmawiać z jakąś dziewczyną. Jeszcze nie. Chodzi mi o to, że mogę z nimi rozmawiać, ale nie flirtować.
Och daj spokój Liam. Danielle żyje dalej, więc i ty powinieneś- powiedział mój wewnętrzny głos
Muszę zacząć żyć dalej albo stary Liam nie wróci, on musi wrócić. – Powiedziałem do siebie. Pokiwałem głową i zdecydowałem, że musze to zrobić.
Mia’s POV
Piątek 9 rano
Dźwięk budzika zbudził mnie ze snu. Westchnęłam i uderzyłam przycisk by budzik wreszcie przestał dzwonić, po czym usiadła na swoim twardym łóżku.
Kolejny dzień bez pracy i kolejny dzień, w którym właściciel mieszkania będzie się darł bym zapłaciła czynsz. Nigdy nie sądziłam, że skończę, jako samotna i prawie całkowicie biedna 19-latka.Nie zawsze tak było. Dorastałam z mamą, tatą i młodszą siostrą. Wszystko było idealne…do momentu, w którym spotkałam swojego ex-chłopaka Xaviera Bryan w liceum.
Był badboyem. Ja za to byłam dobrą dziewczynką, która miała dobre oceny, grupkę przyjaciół, którzy nie pili i nie imprezowali, nigdy nie byłam w nieodpowiednim miejscu. …
Pewnego dnia Xavier podszedł do mnie i zaczął ze mną rozmawiać, wydawał się inny i miły a później BOOM! Zaczeliśmy się ze sobą spotykać. Potem opuściłam się w nauce, ponieważ większość nocy, kiedy powinnam się uczyć i odrabiać prace domowe spędziłam z Xavierem na imprezowaniu i jeżdżeniu z nim po całym mieście na jego motorze.
Przyjaciół straciłam pare miesięcy po zaczęciu spotykania się z Xavierem, bo nigdy nie miałam na nich czasu i wiecznie ich olewałam. Żałuje, że do tego dopuściłam.
Moi rodzice znienawidzili moje nowe zachowanie. Nie byłam już ich słodkim, małym aniołkiem. Wiedzieli, że to przez Xaviera, więc pałali do niego nienawiścią i starali się zrobić wszystko by zniszczyć nasz związek, ale nie dbałam o to w tym momencie. Xavier zapewnił mnie, że będziemy razem po ukończeniu szkoły, więc wszystko inne się nie liczyło.
Moi rodzice mieli dość mnie i Xaviera, więc wykopali mnie z domu. Byłam załamana. Moi właśni rodzice nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Nie miałam rodziny, przyjaciół został mi tylko Xavier. Myślałam, że był jedynym, czego potrzebowałam. Skończyłam mieszkają z Xavierem w mieszkaniu z dwoma sypialniami. Nie rozmawia ze swoimi rodzicami- tak wiem zadziwiające-, więc tułał się z miejsca na miejsce puki nie znalazł własnego mieszkania. Był fajny, ale nie czułam się w nim jak w domu. Dom był tam gdzie moje łóżko, tam gdzie mówiłam Dzień Dobry i Dobranoc moim rodzicom i siostrze. Pamiętam noce, które przepłakałam tęskniąc za nimi, ale nauczyłam się jak o nich zapomnieć. Moi rodzice nie przyszli na zakończenie szkoły, co bardzo mnie zabolało, ale później przypominałam sobie, że przecież nie chcieli mnie już w swoim życiu.
Xavier i ja nie poszliśmy do collegu, ale znalazłam pracę, u jego kuzyna w lombardzie. Nie płacił dużo, ale wystarczyło dla nas obojga.
Podczas naszej trzeciej rocznicy zrozumiałam, że jestem nieszczęśliwa. Nienawidziłam tego życia i musiałam wybrać. Niedługo potem Xavier stał się mężczyzną, którego nigdy nie chciałam spotkać. Stał się obraźliwy w stosunku do mnie, a nawet próbował mnie zgwałcić, gdy się upił. Kiedy próbowałam go zostawić bił mnie tak długo puki cała moja skóra nie była fioletowa. Pieniądze, które zarabiałam przeznaczał na narkotyki, piwo i papierosy. Od rocznicy żaden dzień nie był szczęśliwy. Byłam załamana, a myśl, że w tym punkcie mojego życia nie mam nic dobijała.
Pewnego dnia miałam już dosyć. Kiedy Xavier wyszedł z kolegami a ja miałam kupić mu więcej piwa, odeszłam. Spakowałam do torby trochę ubrań i po prostu uciekłam.
Do dzisiaj mnie nie znalazł. Wiedziałam, że jest cholernie wściekły moją ucieczką, ponieważ mój telefon nie przestawał dzwonić do momentu, w którym zniszczyłam kartę i wzięłam nowy numer.
Czułam się wolna, ale było ciężko być samym. Skończyłam prace w lombardzie, bo wiedziałam, że właśnie tam Xavier zacznie mnie szukać, więc było oczywistym, że tam nie wrócę.
Nigdy nie wróciłam do rodziny. Nie mogłam stanąć przed nimi, patrząc im w oczy i mówiąc, że mieli rację oraz że zmarnowałam swoje życie. Moje życie jest do bani.
Teraz mieszkam w małym mieszkaniu, na które ledwo, co mogę sobie pozwolić, ponieważ jestem bezrobotna. Mam pare porządnych ubrań, ponieważ siostra mojej sąsiadki jest dosyć bogata, więc nosi je dwa razy a potem oddaje siostrze, która dzieli się nimi ze mną. Musze przyznać, że ma dobry gust.
Dorabiam sobie trochę pare pięter niżej opiekując się dziećmi. Nikt nie wynajmuje teraz mieszkań, ponieważ jest lato i wszyscy szukają pracy. Ich szanse na jej zdobycie są wyższe niż moje.
Po ubraniu się,postanowiłam obdzwonić pare miejsc, w których mogli mnie zatrudnić. Po kilkunastu nieudanych próbach postanowiłam odpuścić sobie na dzisiaj.
Od kiedy nie mogę pozwolić sobie na zakupy, zazwyczaj biorę sobie sok lub coś małego do przekąszenia na mieście. Pije coś zapełniającego albo jem raz dziennie i to pozwala zaoszczędzić mi kasę.
Po prawnie godzinnym spacerze, skierowałam się do Franklin Juice. Ujrzałam wtedy tabliczkę z napisem Zatrudnię od zaraz w oknie księgarni znajdującej się tuż obok sklepu. Uśmiech formował się na mej twarzy, kiedy kierowałam się w jej stronę. Było to duże miejsce, w którym obecnie przebywało pare osób.
Rozglądając się, zauważyłam dobrze wyglądającego mężczyznę w rogu księgarni trzymającego gazetę w ręku. Postanowiłam zapytać się o tabliczkę z zatrudnieniem. Kiedy do niego podeszłam obdarował mnie wielkim uśmiechem, dziwne.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytał miło
- Cześć, zauważyłam na dworze tabliczkę, czy potrzebujecie kogoś do pracy?- zapytałam nerwowo
- Tak – uśmiechną się szeroko - Jesteś zainteresowana?
- Tak, jestem.- odwzajemniłam uśmiech
- Świetnie! – powiedział i zanim zaczął kontynuować swoją wypowiedź, osoba za nim zapytała go o pomoc w znalezieniu wybranej książki.
- Jestem teraz zbyt zajęty by się tobą zająć – westchnął –W każdym razie jestem właścicielem – powiedział a ja rozszerzyłam oczy. On jest właścicielem?
- Oh…Czy chcesz abym przyszła jutro albo… - przerwał mi
-Nie, nie, co myślisz o spotkaniu się później? – zapytał mnie, nie mogłam nic zrobić, ale przestraszyłam się trochę jego zachowania.
-Um, gdzie? – zapytałam niepewnie
-Więc możemy się lepiej poznać, i zobaczę czy jesteś odpowiednią osobą na to stanowisko- powiedział nie odpowiadając na wcześniej zadane przeze mnie pytanie.
-Gdzie? –zapytałam znowu
- W Funky Buddha - odpowiedział chichocząc
- Czy to klub? – zapytałam ciekawa
- Tak jest. – pokiwał
- Nie wiem..
- Chcesz tu pracować czy nie? –jego życzliwość gdzieś zniknęła i poczułam lekką presje. Naprawdę potrzebowałam tej pracy.
- Oh..Ok, o której powinnam tam być?
- Może spotkamy się tutaj o 19.30 a później pojedziemy tam…Ok?
-Tak, jasne, po prostu... Więc do zobaczenia później. – wychodząc wymusiłam fałszywy uśmiech, gdy ten przesłał mi swój uśmiech.
To nie wyglądało jak wywiad z pracownikiem, bardziej jak…Randka…
Co powinnam zrobić?
Rozdział trzeci powinien pojawić się w następnym tygodniu. Proszę o opinię :) Z góry dzięki :)
czwartek, 7 maja 2015
Chapter 1
Siedziałem na łóżku wpatrując się w białe ściany mojego
pokoju. Czułem, że nie mogę nic zrobić. Byłem zdrętwiały i zmęczony. Powinienem
teraz siedzieć razem z panienkami, ale nie mogłem, powinienem raczej powiedzieć,
że nie chciałem. Nie czułem się sobą i nie mogłem dołować moich znajomych swoim
zachowaniem. Danielle zerwała ze mną
pare dni temu i wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Myślałem, że wszystko
między nami było perfekcyjne...Myliłem się. Ból głowy trochę osłabł, ale trudno
się ruszyć, kiedy stworzyłeś tak dużo wspomnień z osobą, na której ci zależało.
Fani wiedzieli o zerwaniu. Niektórzy są smutni- nie tylko oni- niektórzy są
szczęśliwi. Jak mogą być szczęśliwi w takiej sytuacji? Nie zdają sobie sprawy
jak się właśnie czuje? Czy naprawdę chcą mnie widzieć w tym stanie? Jestem
wystarczająco zestresowany od kąt promujemy album i podróżujemy. Właśni
skończyliśmy trasę Take me home i jest mi z tego powodu smutno. Ale cieszę się jednocześnie, bo wiem, że w
tym stanie nie nadawałbym się na występ. Chce tylko położyć się na łóżku i
wszystko odespać. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, ale cierpię. Peazer to
koniec. Skończone. Nie chciałem tego, szkoda, że nie mogłem być dla niej
lepszym chłopakiem. Żałuje, że nie
spędzałem z nią więcej czasu może wtedy nasz związek nadal by istniał. Danielle
stwierdziła, że nie czuje już tych iskierek. Czuła, że to nie było to, co
powinno być, kiedy zaczeliśmy się spotykać. Chyba miała racje. Ja także nie
czułem już tego podniecenia. Ale to nie znaczy, że nie chciałem z nią być, chciałem,
ale ona zakończyła nasz związek. Będę tęsknić za kimś, kogo mogłem pocałować,
przytulić i kochać się. Tak naprawdę nigdy nie byłem sam. Nie mogę zrozumieć
jak Niall i Harry to robią, to bycie singlami. Oni potrzebują przyjaciół by być
szczęśliwi nie muszą być zakochani. Jestem pewny, że chcieliby mówić, że ten
ktoś należy do nich, ale i bez tego są szczęśliwi. Dlaczego ja nie mogę być?
Powinienem. Bądź szczęśliwy Liam. Bądź wdzięczny za to, co masz i co robisz.
Ale jak mogę być szczęśliwy bez dziewczyny, która już mnie nie kocha. Jak?
Dwa tygodnie później
Myślę, że zmartwiłem każdego. Cóż wszystko co robię to
imprezowanie z Andym, picie, ukrywanie się przed paparazzi, zostawienie
twittera. Rzadko opuszczam dom oprócz imprez z Andym i pracą, i oczywiście wyjściem
z panienkami. Zauważyłem także, że
jestem seksualnie sfrustrowany. Nie chodzi o seks po prostu brakuje mi
pocałunków z kimś, przytuleń.. No i seksu trochę też.. To dla mnie trudne, ten stan,
kiedy jestem sam. Było całkiem inaczej, kiedy byłem w trasie i nie było jej
przy mnie osobiście, ale wiedziałem, że myśli o mnie i że jesteśmy razem. Nie
interesują mnie panienki na jedną noc, więc za każdym razem, gdy wychodzimy z
Andym trzymam się od nich z daleka. Fani cierpią razem ze mną, smuci mnie ten fakt,
ale ich wsparcie jest wspaniałe. Wiedzą teraz że zerwanie nie było rzeczą na
którą byłem przygotowany. Czasami wchodzę na Internet by zobaczyć co piszą ale minęło
półtora tygodnia od mojego ostatniego twitta, błagają mnie bym coś napisał,
cokolwiek ale jeszcze tego nie zrobiłem.
Mój ostatni tweet brzmiał : Zrobie wszystko by było lepiej. Zgaduje że bardziej pisałem to do siebie , zchrzaniłem
ale postaram się to poprawić . Musze stać się starym Liamem znowu, nie wiem
jak, ale obiecuje że niedługo wrócę.
Prologue
Liam nie był
już taki sam odkąd zerwał z Danielle Peazer. Myślał, że będą razem na
zawszę, lecz się mylił. Czuł się załamany, nie wiedział co robić odkąd
zakończyli związek. Starał się zagłuszyć ból serca pijąc i imprezując.
Tęsknił za miłością i był seksualnie sfrustrowany, ale nie chciał zaufać
kolejnej dziewczynie bojąc się, że zostawi go tak jak Danielle. Nie
szukał jakiejś głębszej relacji twierdząc, że to jeszcze za wcześnie. On
nie potrzebował kogoś kogo mógłby przytulać i całować każdego ranka i w
nocy tylko kogoś kto zaspokoił by go kiedy tylko by chciał. Wtedy
spotkał Mie Harper która desperacko potrzebowała pieniędzy.
Zaczynamy !
Cześć ! Wszystkie tu zamieszczone posty są tylko tłumaczeniami autorstwa Flightless_Bird. Mam nadzieje że ff przypadnie wam do gustu. :) Piszę także własne opowiadanie , jeśli ktoś chciałby zobaczyć chętnie wyśle link :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)